SPOTKANIE ZE ŚWIADKIEM HISTORII

„SZKOŁA PAMIĘTA”

„Jeszcze dziś czuję ten głód. Nigdy go nie zapomnę…”
SPOTKANIE ZE ŚWIADKIEM HISTORII w Szkole Podstawowej w Łapszance

Cała nasza szkolna społeczność wzięła udział w przejmującym spotkaniu ze świadkiem historii, które miało miejsce 25 października br. Stało się to za sprawą Ministerstwa Edukacji Narodowej, które zainicjowało akcję pod hasłem „Szkoła pamięta”. W ramach włączenia się w owe działania patriotyczne
wszyscy łapszańscy uczniowie oraz dzieci z oddziału przedszkolnego mieli okazję wysłuchać wspomnień, związanych z ich miejscem zamieszkania oraz lokalną społecznością. Biorąc zaś udział w tej fascynującej lekcji historii, nasze młode pokolenie Polaków, tworzące przyszłość narodu polskiego, wzbudziło w sobie potrzebę pielęgnowania pamięci o bohaterach naszej wolności, szczególnie tych, którzy są związani z historią danego miejsca, regionu, społeczności 1. Na zaproszenie tutejszego Grona Pedagogicznego odpowiedziała entuzjastycznie osiemdziesięcioletnia mieszkanka Łapszanki. Uczniowie słuchali z przejęciem wspomnień pani Genowefy, która swoją historię rozpoczęła od wspomnień związanych z okresem dzieciństwa. Snuła głęboko
przejmujące opowieści o czasach II wojny światowej, którą przeżyła głęboko jako kilkuletnia dziewczynka zdana na łaskę stacjonujących w najbliższej okolicy obcych wojsk. Słuchaliśmy przede wszystkim o wielkim strachu, w jakim żyły miejscowe rodziny, nie wiedząc, czy jeszcze kiedyś zobaczą swych bliskich, o miejscowych partyzantach, ukrywających się w okolicznych lasach. Jednym z nich był właśnie ojciec pani Genowefy, której rodzina ciągle obawiała się o jego życie. „Przychodzili co jakiś czas do naszego domu… Nieraz pytali mnie, czy tata w domu. Ja byłam najstarsza i ja tylko wiedziałam… Mówiłam: Taty nie ma w domu. Do wojska poszedł.” Z przejęciem wspominała o koszmarnym wręcz głodzie, który towarzyszył jej przez całe dzieciństwo. „Ciągle brakowało jedzenia. Zawsze pierwsze dawałam małym dzieciom, sama nie jadłam. Bo… jakby to było? O dzieci trzeba dbać, one muszą coś zjeść” – mówiła pani Genowefa, która była najstarsza z rodzeństwa i opiekowała się młodszymi dziećmi. „Ciągle byłam głodna. Jeszcze dziś czuję ten głód. Nigdy go nie zapomnę… Aż czuję teraz, jak ssie mnie tu – w brzuchu. A mama… – mama to nigdy nie jadła. Ja nie widziałam. […] Dzieci drogie, życzę wam, żebyście takiego głodu nigdy nie czuły!” Gdy przychodzili żołnierze, zabierali wszystko, co tylko dało się zjeść. Zabijali zwierzęta, bo też byli głodni. „W
stajni została tylko jedna krowa. To ja musiałam ją wydoić. Mała byłam, na początku nie umiałam… Ale jak dziecko płakało, musiałam się nauczyć, żeby nie było głodne”. Potem pani Genowefa wzbudziła w swej pamięci pełne grozy chwile, kiedy to została (wraz z matką i młodszym rodzeństwem) postawiona pod drzewem w celu rozstrzelania – i tylko Bóg sprawił, iż sytuacja potoczyła się inaczej… Dlatego dziś mogła do nas przyjść, by o tym opowiedzieć.
Podczas tego niecodziennego spotkania mogliśmy posłuchać też historii o czasach, kiedy w kraju panoszył się komunizm. Wydawać by się mogło, że wojna była najstraszniejsza – a kiedy się skończyła, powinien nastać dobrobyt. Ale nie! Pani Genowefa nadal chodziła głodna… Wszędzie wciąż panowała
wielka bieda. Ciężkie to były czasy. Do szkoły chodziła pieszo – bardzo daleko, ale (jako jedna z nielicznych wówczas) ukończyła siedem klas szkoły podstawowej. Poza lekcjami miała mnóstwo obowiązków w gospodarstwie, lecz przede wszystkim musiała zajmować się młodszym rodzeństwem.
Kiedy chciała odmienić swój los, „uciekła od mamy” i poszła do pracy: „Do PGR-u poszłam. Tam sadziłam kapustę – po dwa rządki na raz. Było z pięć hektarów pola. Pierwsze mnie nie chcieli, że za mała jestem i nie będę umiała dobrze sadzić. Ale potem mnie chwalili i wypłatę największą ze wszystkich dostałam”. Aby zdobyć wykształcenie, trzeba było słono płacić. Pieniędzy nie było. Uczyli się tylko ci, którzy naprawdę umieli albo ci, którzy mieli pieniądze. „Ja nadawałam się bardziej do gospodarki, nie do nauki” – wspomina pani Genowefa, która została w domu, by pomagać swoim spracowanym, ubogim rodzicom. Pani Genowefa zafascynowała młodych swoimi opowieściami. Najbardziej poruszyło ich to, iż wojna, to nie tylko słowa wyczytane w szkolnych podręcznikach, lecz rzeczywiste losy ludzi, żyjących wokół nich, ludzi, z którymi spotykają się na co dzień, ludzi, których tamten czas głęboko doświadczył. Niejednokrotnie nasz Gość nawiązywał do czasów współczesnych, aby jeszcze bardziej uwrażliwić swoich słuchaczy na tragizm minionych lat. Mogliśmy porównać nasze dzisiejsze prawdziwie wygodne życie (z którego komfortu na co dzień w ogóle nie zdajemy sobie sprawy) z wcale nie tak odległą przeszłością. Dzięki opowieściom pani Genowefy zanurzyliśmy się w głąb historii, zrozumieliśmy, że to, co dzisiaj mamy, zawdzięczamy naszym przodkom, którzy za nas, głodowali i cierpieli, walczyli i umierali – za nas. Żeby nam było lepiej! Żebyśmy mogli żyć w wolnej ojczyźnie – w wolnej Polsce!
Od teraz nasi uczniowie, my wszyscy, będziemy mogli bardziej świadomie przeżywać historię. Będziemy pielęgnować pamięć o niej i jej bohaterach – także tych „zwyczajnych”, których wciąż jeszcze spotykamy na ulicach, o świadkach naszej ciągle żywej polskiej historii.

Anna Bylina-Stanek

1 Fr. listu Ministra Edukacji Narodowej, Dariusza Piontkowskiego, do dyrektorów szkół z dn. 18 października 2019 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *